Dam wam dzisiaj ciekawą radę
i może wydać się zaskakująca.
Wielu z nas tworzy coś dla kogoś.
Np. produkt z myślą, że ktoś kupi. Jednak tak nie powinno być.
Szok? Już tłumaczę.
Zauważ co się dzieje, kiedy robimy coś pod kogoś.
Myślimy o odbiorcach.
Znikamy my, nasze powołanie i pasja.
Nagle jesteśmy w miejscu,
w którym myślimy ciągle o sprzedaży.
To powoduje zmęczenie, wypalenie, depresję, lęk, obawy przed tym
- czy komuś się spodoba.
Bez sensu. A jak to powinno wyglądać?
I to nawet w przypadku usług robionych na zamówienie,
pod kątem konkretnego człowieka?
Dalej robisz to dla siebie, bo to twoja pasja.
Kochasz to jak tworzysz instrument, torebkę, czy jak ja opisuję wcielenia.
Ludzie to czują i przychodzą. A jak będziesz tworzył ten instrument dla ludzi
- to pewnego razu zabraknie ciebie, będzie tylko skupienie na pieniądzach, zamówieniach, liczbach.
Wtedy właśnie biznes czeka stagnacja, upadek.
Czyli "stop - dla kogo ty to robisz? A gdzie w tym ty?"
Nawiązując do tematu talentów - tak jak wspominałem - nie możecie się skupiać
jak wykorzystać talent do czegoś. Robicie to zawsze dla siebie.
Wyobraźcie sobie pianistę. Od czego zaczynał?
Grał dla siebie w pokoju, ćwiczył, nikogo nie było.
To sprawiło, że teraz gra koncerty.
Jeśli zacznie myśleć, że gra dla ludzi... - no właśnie,
A jeśli przypomni sobie siebie, ile frajdy sprawiało mu po prostu nauka nowych utworów, ćwiczeń, niedociągnięć, przekazania serca w każdej nucie - to to jest ta prawdziwa obfitość.
Reszta - to wynik, z którego można się cieszyć, ale nie skupiać na nim.
Jeśli chcecie przejść ze mną przez taki proces odkrywania siebie, to wiecie gdzie mnie szukać ;)